Nie odwiedzam kościołów. Znaczy zaglądam, ale w celach czysto turystycznych, zaspokajam swoją ciekawość związaną ze względami estetycznymi, a nie duchowymi. Ale nie mam wątpliwości, że wielu - spoglądając z góry na Barcelonę - szukało też innych doznań w pobliskiej świątyni.
Barcelona kościołami stoi. Pewnie nie mniej i nie bardziej, niż reszta Katalonii i Hiszpanii. Oczywiście można od razu przyłożyć do tego tematu wątek historyczny i republikańskich aktywności związanych z niesieniem ognia katolickim budowlom. Nie robiłem żadnych badań, ale wydaje się, że tak zwyczajnie, po ludzku, zarówno występki frankistów, jak i obrońców republiki mogą być oceniane jednoznacznie źle.
Mam swój ulubiony kościół w Barcelonie. I zdecydowanie nie jest to ten najsłynniejszy, bynajmniej. Sagrada Familia - jak donosi w monografii miasta Robert Hughes - nie jest też zbyt cenionym przez samych mieszkańców stolicy Katalonii obiektem sakralnym. Ot, maszynka do zarabiania pieniędzy. O Santa Maria del Mar (bo o nim myślę, jako moim ulubionym) jeszcze kiedyś napiszę. Na razie jednak wycieczka pod górę.
Barcelona kościołami stoi. Pewnie nie mniej i nie bardziej, niż reszta Katalonii i Hiszpanii. Oczywiście można od razu przyłożyć do tego tematu wątek historyczny i republikańskich aktywności związanych z niesieniem ognia katolickim budowlom. Nie robiłem żadnych badań, ale wydaje się, że tak zwyczajnie, po ludzku, zarówno występki frankistów, jak i obrońców republiki mogą być oceniane jednoznacznie źle.
Mam swój ulubiony kościół w Barcelonie. I zdecydowanie nie jest to ten najsłynniejszy, bynajmniej. Sagrada Familia - jak donosi w monografii miasta Robert Hughes - nie jest też zbyt cenionym przez samych mieszkańców stolicy Katalonii obiektem sakralnym. Ot, maszynka do zarabiania pieniędzy. O Santa Maria del Mar (bo o nim myślę, jako moim ulubionym) jeszcze kiedyś napiszę. Na razie jednak wycieczka pod górę.