Pokojowy palec Kolumba

Jego związki z Barceloną są raczej niewielkie. To jednak nie przeszkadza szczycić się stolicy Katalonii niezwykłym pomnikiem Krzysztofa Kolumba. A jeśli znajdziecie się pod pantoflem żeglarza, Waszym oczom ukażą się niczego sobie widoczki.

Jeśli bardzo by się uprzeć, to Barcelona leży mniej niż więcej w połowie drogi między Genuą a Sewillą.  I to mogłoby być chyba najlepszym wytłumaczeniem, dlaczego w stolicy Katalonii powstał tak ogromny monument Wielkiego Odkrywcy. Dlaczego wspominam o Genui i Sewilli? Bo pierwsze z tych miast to miejsce, w którym urodził się Kolumb, a drugie jest tym, w którym żeglarz znalazł swój ostatni port (w katedrze w Sewilli pochowany jest zresztą także syn Kolumba, Hernando).

67-metrowej wysokości, ważący niemal ćwierć miliona ton jest jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów Barcelony. Stoi w ciągu najpopularniejszej ulicy miasta, Rambli (nie u jej portowego zakończenia; ulica bowiem - poza głównym ciągiem wzdłuż Starego Miasta - ma swoje przedłużenie w kierunku centrum handlowego Maremagnum oraz Oceanarium, czyli Rambla del Mar). Mimo swego świetnego położenia, odnoszę wrażenie, że Kolumb jest często pomijany przez turystów, goniących od jednego do drugiego barcelońskiego "must see". Owszem, świetnie zrobić sobie czasem focię z Krzysiem, ale raczej nic poza tym. Dlatego będę zachęcać.

Po pierwsze - o czym chyba wie niewielu - kolumna jest świetnym punktem widokowym. Jasne, tych w Barcelonie nie brakuje, bo i wzgórza Tibidabo oraz Montjuich, kolejka łącząca port z tym drugim (dokładnie okolicami hotelu Miramar), nawet wieże Sagrada Familia - tych punktów jest całkiem sporo. Warto jednak dotrzeć pod samego Kolumba i spojrzeć na miasto z jeszcze innej perspektywy. Pod nieco ponad 7-metrowej wysokości, wykonaną z brązu postacią podróżnika jest przeszklone pomieszczenie, z którego można spojrzeć w każdym kierunku. Za niewielką opłatą wjedziecie tam klaustrofobicznej wielkości windą.

Ale nie tylko ze względu na widoki warto poświęcić temu obiektowi więcej czasu, niż tylko ten niezbędny do naciśnięcia spustu migawki. Wszak Kolumb Krzysztofem, upamiętnienie hołdem, ale kolumna kryje w sobie kilka innych ciekawostek.

Jak niemal wszystko w najnowszych dziejach Barcelony, także i monument Kolumba powstawał w nawiązaniu do ważnego wydarzenia, mającego się odbyć w mieście. Mowa o Wystawie Światowej, która miała miejsce w stolicy Katalonii w 1888 roku. Choć pomysł uczczenia słynnego odkrywcy pochodził z połowy XIX wieku, późniejsze zawirowania polityczne sprawiły, że został odłożony w czasie. Wrócono do niego w roku 1881, wówczas też rozpoczęto prace, które trwały właśnie do 1888 roku.

To jeszcze kilka zdań o części szczegółów architektonicznych. Kolumb - wiadomo, na samej górze, a nieco pod nim wspomniany wcześniej taras widokowy. Rzeźby, które wieńczą samą 60-metrowej wysokości kolumnę symbolizują cztery kontynenty - Europę, Afrykę, Azję i Amerykę. U jej podstawy są natomiast siedzące posągi odnoszące się do czterech średniowiecznych królestw hiszpańskich - Aragonii, Kastylii, Leon oraz Katalonii. Towarzyszą im cztery stojące postaci związane z historią Kolumba. Na cokole można też znaleźć m.in. herby ośmiu europejskich i amerykańskich miejsc związanych z podróżnikiem, a całości strzeże osiem lwów.

Kolumna z postacią Kolumba ustawiona jest na Placu Portal de la Paz - Portalu Pokoju. Żeby nie było wątpliwości - genueńczyk ani nie rozpoczął w tym miejscu swej wyprawy do Nowego Świata, ani jego flotylla nie przybiła tu do brzegu. To miało miejsce w mieścinie niedaleko andaluzyjskiej Huelvy - Palos de la Frontera. Zresztą - port, w którym wszystko się zaczęło i skończyło już nie istnieje. A Kolumb, owszem, dotarł do Barcelony, by zdać raport królom katolickim, Izabeli i Ferdynandowi, ale drogą lądową. Może nawet przechodził w miejscu, gdzie teraz stoi upamiętniająca go kolumna.

No i jeszcze jedno. Odlany z brązu Kolumb na szczycie barcelońskiej kolumny (czasem zdarza mu się ubrać odświętnie, np. w koszulkę FC Barcelony) pod lewą pachą dzierży mapy. Prawą zaś wskazuje nie Genuę, nie drogę do Ameryki, a horyzont. A za nim w rzeczywistości kryje się... Palma de Mallorca!

Jeśli będziecie w Barcelonie, wygospodarujcie kilka euro, by bliżej zapoznać się z Panem Krzysztofem, spojrzeć na miasto przebywając u jego stóp. W końcu to - jak pisano całkiem niedawno w "El Periodico" najwyższy spośród 64 pomników Kolumba na świecie. To się chyba nie zmieniło.

1 komentarz:

  1. Widoki z wieży widokowej zachwycające, a wypoczynek, po długich wędrówkach, w cieniu lwa wyśmienity :)

    OdpowiedzUsuń

Popularne wpisy