Bon dia:)

Można by to zrobić lekkim "hola", bardziej formalnym "buenas dias" albo po prostu  napisać "dzień dobry". Ale skoro to zapiski z Katalonii, to przywitam się z Wami w pierwszym wpisie właśnie katalońskim "bon dia".

Niezwykle mnie to bawi, przynajmniej w tej chwili. Jakby nie spojrzeć, mogę o sobie napisać "jestę blogerę". Choć jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Ale skoro już tyle tu natworzyłem (uff, aż się klawiatura pali, a procesor ledwo daje radę przetworzyć tę masę tekstu), to spróbuję jeszcze trochę - zobaczymy co z tego wyjdzie:)
Sporo o powodach, dlaczego moje przemyślenia, ubrane w mniej lub bardziej zgrabne słowa, trafiają do sieci napisałem w dwóch łatwo dostępnych podstronach tego bloga. Myślę, że motywacje zawarte zarówno w tekście "O blogu", jak i "O mnie" są dość wyczerpujące. Zainteresowanych odsyłam więc tam, niezainteresowanych - co wydaje się oczywiste - tam nie odsyłam. Ale i tak podzielę się kilkoma refleksjami na ten temat właśnie w tym pierwszym wpisie.

Pacholęciem będąc zdarzyło mi się zacząć kibicować niezbyt utytułowanemu i mało znanemu zespołowi - FC Barcelonie (tfu, przeklęty Ronald Koeman, przeklęte FC Porto i AC Milan, wreszcie przeklęte Ateny - kto ma wiedzieć, ten wie). Jednak na kibicowaniu Blaugranie się nie skończyło. Bo i mini żyłka politykierska i też nie za wielka skłonność do wiedzy historycznej spowodowały chęć wyjścia poza bezpieczny sport. No ale nie ma co się dziwić - wszak myślisz FC Barcelona, mówisz sport, historia, polityka.

I tak krok po kroku, od książki do książki, od strony internetowej do kolejnej narodziło się zaciekawienie miastem, regionem. Później pragnienie odwiedzenia tego miejsca, a potem kolejny raz i kolejny powrót. I trwa to wszystko już - w momencie pisania tych słów - dwie dekady z niezłą górką.

Czy to będzie kolejny przewodnik? Na pewno nie. Ale może być szansą na spojrzenie na Barcelonę i na Katalonię z innej, być może czasem tej mniej oczywistej strony. Na pewno znajdziecie tu kilka myśli na temat miejsc oczywistych, znanych i lubianych (? - chyba nie zawsze i nie przez wszystkich), ale też tych, które pomijają tradycyjne przewodniki. Pewnie nie zabraknie kilku myśli na tematy sportowe, ale i polityczne. Bieżące, jak i te bardziej odległe.

Jeśli zechcecie tu zostać albo wracać co jakiś czas będzie mi bardzo miło.

Dlatego - bon dia!:)

3 komentarze:

  1. Buenos Aires - jak Siara.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już widzę ten rozdział o podartym plakacie po traumatycznych zdarzeniach z Aten w 1994... :) Pisz jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma wyjścia. To się musi prędzej lub później pojawić:D

      Usuń

Popularne wpisy